Kiedy przed świętami mój mąż miał kilka wolnych dni, nie wiedzieć czemu zaczął zwijać rurki - tutki. I postanowił sobie mocno, że do świąt przygotuje dwa koszyczki dla naszych kochanych rodziców. Pracował wytrwale, choć łatwo nie było. Ale w efekcie końcowym, choć jeszcze przed malowaniem, wyglądały one tak...
przyszedł do mnie i powiedział: "Kochanie ja koszyczki już zrobiłem, teraz Ty zrób kwiatuszki do nich..."
i tak oto wspólnymi siłami powstały koszyczki które są skromną namiastką wiosny
Dziękujemy za odwiedziny!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz